sobota, 4 maja 2013

Rozdział 11/ POWRÓT, SUPRISE

Cześć wam, taka niespodzianka! :)
Widzę, ze ostatnio dodałem rozdzial 31 marca, wybaczcie, ze to teraz tak długo trwało, ale jakoś czasu nie mialem zapomniałem o tym blogu, nie wiem co napisac, nawet teraz także nie spodziewacje się czegoś super, hehe aż sam jestem ciekawy co się stanie ;))



Cieszyli się gdy mnie widzieli w takim stanie. Uderzyli Justina. Nie dałam rady zamknęłam oczy..
Czułam ból głowy, to było nie do opisania. Poc chwili otworzyłam oczy, znajdowałam się w szpitalu. Nie pamiętam co dokładnie się stało, to wszystko tak szybko sie stało. Gdzie Justin, co z nim? Nie wiedziałam co robić, pielęgniarka siedziała przy swoim stoliku i spoglądała na mnie jak na idiotkę. Nie mogłam tak bezczynnie lezeć, wstałam i nagle kobieta szybko podbiegla do mnie.
- Stój, stój. Musisz tutaj zostać i czekać na swoja matkę. - powiedziała.
Zdenerwowało mnie to. Byłam bezradna. Położylam się. Zauwazyłam swój telefon leżący na moim stoliku, sięgnełam po niego i było 10 nieodebranych połączen i kilka wiadomości.Większość byla od mojej mamy i Justina. Wlączyłam twittera, i co zobaczyłam? Wszyscy pisali  o mnie, co się stało tego dnia. Szybko wyłączyłam bo wolalam sobie tego nie przypominać. Musiałam wymyslec jakis plan jak stąd sie wydostac. Ubrania lezały na krzesełku obok łóżka. Po dobrych pól godziny kobieta musiała wyjść. Skorzystałam z tej okazji, wstałam szybko ubrałam się i podeszłam do drzwi. Rozejrzałam się czy nigdzie jej nie ma. Nie było, miałam szczęście. Ruszyłam w stronę wyjśćia, poczułam ból w plecach. Otworzyłam drzwi, zauwazyłam taxówkę, wsiadłam w nia i pojechałam do domu. Jadąc modliłam sie by nic sie nie działo i bym znalazła Justina. Miałam łzy w oczach. Kiedy dojechałam na miejsce, zapłaciłam i wysiadłam. Bieglam z bólem w strone Justina domu.  Zuważyłam, ze jest dużo prasy itd. Nie mogli mnie zauważyć. Wpadłam na pomysł by wejść tylnim wejściem. Było troche trudno ale udało sie. Otworzyłam drzwi, w szoku byłam, ze Justin ich nie zamknąl. Może własnie czeka na mnie? Pobiegłam do salonu i zauważyłam Justina we łzach.
- Justin? - zawołałam.
Wstał spojrzal na mnie i powiedział - to koniec, przepraszam.
Kiedy to usłyszałam, stałam jak wryta. Dosłownie!. Nie wiedziałam co mu odpowiedziec, miałam nadzieje, ze to wszystko to jeden wielki sen.
- Co? Dlaczego?
- Przepraszam, to wszystko przeze mnie. Tak byc nie może. - podszedł do mnie, przytulił mnie i zaprowadził do wyjścia. To wszystko działo sie tak szybko. To nie było fair z jego strony, ze tak postąpił wobec mnie. Żeby od razy wyrzucic i zostawić mnie na pastwisko dziennikarzy i zdesperowanych fanek? Wyprowadził mnie i zamknał drzwi. Nagle zaczęła się zabawa były krzyki, zadawali pytania. Byłam cała we łzach i pobiegłam do domu. Oczywiście oni za mna. Nie dałam sie. Dotarłam do domu zamknelam je i oparłam się o drzwi.
Dlaczego ja? Wszystko było dobrze, aż nagle. Dlaczego ja mam takie życie? Nigdy nic nie wychodzi. Myslalm, ze Justin jakoś mnie wesprze, a tu co NIC. Zero, może się zaraz odezwie wątpie. To jakis horror, a nie zycie. Poczułam się jak w jakimś filmie, serio. Tam zazwyczaj wszystko kończy się szczęśliwie a u mnie na odwrot. Rozebrałam się, skreciłam w prawo do salonu i rzuciłam się na kanape. Leżąc wracałam do chwil spędzonych z chłopakiem. Miałam małą nadzieję, ze zaraz tu do mnie przyjdzie, przytuli i powie, ze wszystko będzie w porzadku.


Dobra tak na poczatek to tyle, wybaczcie, ze krótko, dużo blędów i bez sensu, ale juz przed północą. Nie myślę mam mało czasu. Moze postaram się coś na tygodniu napisac ;)
SKOMENTUJ I NAPISZ CO MYSLISZ
chociaz wiem, ze opinie będą negatywne ;))

niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 10

Cześć  cześć wszystkim, jeżeli ktoś tutaj jest. Przepraszam z całego serducha , że przez dluuuugi czas nic nie dodawalem, pewnie wiecie dlaczego szkoła, nie mam czasu a gdy go mam to chce odpocząć. JAK PRZECZYTASZ ROZDZIAŁ TO PRZECZYTAJ DOPISKĘ POD NIM ;)


Zbliżają się święta, cieszyłam się bo, kocham taka atmosferę. Rodzina przy stole, każdy cieszy się chwilą. Jak co roku muszę iść na na zakupy świąteczne. Nienawidzę tego, nie wiem co moja rodzina lubi. Za każdym razem mam przeczucie, że gdy rozpakuja  prezent uśmiechnął się tylko by komuś nie zrobić przykrości. A w te święta dochodzi o jeden prezent więcej a konkretniej dla Justina. To dopiero wyzwanie, ale muszę dać radę. W końcu nauczył mnie by się nie poddawać, prawda?. Coś czuję, że to będzie wspaniały dzień, ale mam małego lenia. Leże na kanapie w salonie, mama jak zwykle w pracy i wspominam sobie noc kiedy byłam u niego. Zbliżała się godzina 12, z przymusu wstalam, ruszyłam w stronę przedpokoju, założyłam kozaki a po tym kurtkę. Sięgnęłam ręką po małą torebkę i byłam gotowa do wyjścia. Na zewnątrz świeciło slonce, ale najbardziej dołował mnie śnieg. Nic nie mogłam na to poradzić wiec wyszłam. Idąc w strone miasta, wyjęłam z kieszeni swoja komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. Oczywiście na nim znajdował się Justin. W pewnym momencie ktoś zasłonił mi oczy. Wystraszyłam się, od razu na myśl mi przychodził złe rzeczy. Niestety za dużo się filmów naoglądałam. Udało mi się wybrnąc i odwróciłam się. Okazało się, ze to JUSTIN!.
    - Jezu, przez ciebie bym zawału dostała, albo bym się wywróciła- powiedziałam po czym go lekko walnęłam w ramię swoją torebką.
    - Nic by ci się nie stało, swoja OLLG zawsze uratuję - gdy to powiedział od razu się zarumieniłam
    - Także gdzie się wybierasz ?
    - Na miasto, a dokładniej to na zakupy świąteczne - odpowiedziałam. Po chwili chłopak objął mnie, dał buziaka w policzek i ruszyliśmy w drogę.
Kiedy doszliśmy na miejsce, szybko zaszlismy do jakiegos butki, poniewaz Justin chciał iśc ze mną. Kupiliśmy jakąś czapkę i okulary. Gdy tylko weszliśmy do centrum, i kiedy Justin zauważyl te wszystkie sklepy, ta atmosfere wpadł w jakiś szał. Był taki ucieszony i ciągnął mnie do różnych sklepów. Byłam w szoku bo lubi bardziej robić zakupy niż, ja. Stwierdziłam, że trudno będzie mu cokolwiek kupić, gdyz to co mu sie spodobało od razu sobie kupował. Ja niestety nic jeszcze dla najbliższych i Justina nie wybrałam. Po 2 godzinach Justin był juz obładowany torbami, a ja miałam kilka prezentów, reszte mama kupi. Chciałam się  Justina zapytac co by chciał ode mnie dostać ale nie potrafiłam.
Idąc z chłopakiem w strone wyjśćia zauważyłam w pewnym sklepie porwaną koszulę, bardzo mi sie spodobało. Nie potrafię jej opisać, bo była taka.. miała to coś.
    - Wiesz co muszę na chwile iść do ubikacji poczekasz na mnie przed wyjściem ?
    - Pewnie, ale postaraj się szybko bo moga mnie dopaść - odpowiedział po czym zaśmiał się. Pierwszy raz okłamałam Justina, ale co sie nie robi dla niespodzianki. Szybko pobiegłam do sklepu stanełam przed tą koszulą, i nagle nie wiedziałam jaki Bieber ma rozmiar. Nie miałam zbyt wiele czasu, więc brałam na oko. Podeszłam do kasy, zapłaciłam. Schowałam koszule do toreb z prezentami i ruszyłam w stronę wyjścia.
    - Jestem - powiedziałam, po czym ruszyliśmy w stronę naszej okolicy. Bylismy w szoku, ze nikt nie rozpoznał Justina, dzieki temu, moze będziemy częściej wybierać sie razem w miejsca publiczne. Weszliśmy w jakąś uliczkę, idąc zaczęłam nucić pod nosem świateczna piosenkę chłopaka czyli 'Under The Mistletoe'.
    - Ooo chyba to znam - powiedział chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy
    - Nie ładnie podsłuchiwać - odpowiedziałam i dałam mu całusa. Nagle poczułam jak coś mi się wbija w plecy. W oczach stanęły mi łzy, na Justina rzuciły się jakieś psychiczne dziewczyny. Po chwili zorientowałam się, że wbijano mi nóż w plecy, odwróciłam się i była to raczej 19 letnia dziewczyna, której wzrok, mina wszystko mówiły za siebie. Zaczęła krzyczeć i dała mi kolejny cios, tym razem w klatkę piersiową. Upadłam na zimną ziemie, paczki z prezentami porozwalali dookola. Justin starał się dobiec do mnie, ale przyszło więcej osób były to dziewczyny a także chłopacy, któży nie dawali Justinowi dobiec do mnie. Chłopak, rozpłakał się krzycząc do nich i starając się wyjąć telefon z kieszeni by zadzwonic na pogotowie, policję cokolwiek. Nie miałam sił by wstać, zrobiło mi się tak zimno, że nawet już nie czułam bólu a widziałam dookoła mnie krew. Cieszyli się gdy mnie widzieli w takim stanie. Uderzyli Justina. Nie dałam rady zamknęłam oczy..


Tak wiem, krótki rozdział i bez sensu. A ten koniec? to katastrofa, zacząłem się śmiać z samego siebie. Po długiej nieobecności POWRACAM, jeszcze raz was przepraszam, ze tyle nie pisałem w ramach przeprosin postaram się jutro lub pojutrze dodać kolejny i o wiele długi rozdział, co wy na to ?
Piszcie w komentarzach swoje twittery, jezeli chcecie być powiadamiani, i napiszcie co sadzicie o tym rozdziale, bo mnie zależy bardzo na opini :)
Nie macie mi za złe, ze tak długo nic nie pisałem ?

Życzę wesołych, mokrego dyngusa jutro i DOBRANOC ;)

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 9

Kiedy wszystko się skończyło, wróciłam na swoje miejsce. Oczywiście plakałam dalej. Justin dalej śpiewał dla swoich Beliebers, a ja stałam i nie wiedziałam już co z sobą robić. Pomyślałam sobię, że pójdę do domu. Wiem, że to nie było za miłe z mojej strony, ale też źle się czułam. Napisałam do Jus'a sms'a z przeprosinami, i że poszłam do domu. Idąc do domu zastanawiałam się czemu ja akurat zostałam OLLG. Wcale nie narzekałam na to, ale bardzo mnie to zastanawiało. Ten wieczór mogę zaliczyc do najlepszych! Jestem z Justinem czy nie? Nie wiem, ale raczej tak, zbytnio w tamtej chwili nie kontaktowałam. Zbliżając powoli się do domu, wyjęlam z kieszeni komórkę i wstawiłam na twittera zdjęcie ze sceny z dopiską, ze tego wieczoru zostałam OLLG. Kiedy doszlam do domu chwyciłam zimną klamkę do ręki i otworzyłam drzwi. Rozebralam się, idąc w stronę pokoju zauważyłam mamę siedzącą w salonie.
    - Już wróciłaś ?
    - Tak, źle się poczułam - odpwoiedziałam
    - Chodź na chwile do mnie opowiadaj jak było 
    - Było wspaniale, świetnie się bawiłam i..
    - i.. ?
    - Zostałam OLLG !!
    - A idź córcia, nie wierze ci - odpowiedziała mama .
    - Jak zwykle mi mamo nie wierzysz. Ale poczekaj zaraz Ci to udowonię. - Po chwili wyjęłam telefon i zaczęłam szukać zdjecia, które zrobiłam. Kiedy znalazłam pokazałam mamie.
    - O cholera !! Zapewne wiele dziewcząt ci zazdrościło 
    - No pewnie - krzyknęłam z uśmiechem na twarzy. Wstałam i ruszyłam do pokoju. Lubiłam czasem z mamą porozmawiać, zależy jaki miała humor. Przez tą pracę nigdy nie miała czasu dla mnie. Wchodząc do po schodach wywróciłam się. Weszłam do pokoju i na co pierwse spojrzałam to łóżko, miałam ochotę się już położyć spać, ale spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie obok mojego legowiska. Była dopiero 21, pewnie koncert się skończył, a Jus nic nie odpisywał. Podeszłam do biurka wzięłam laptop i usiadłam na podłodze opierając się o łóżko. Kiedy zalogowałam się na twittera i wszedłam w 'interactions' to byłam w lekkim szoku. Setki dziewcząt wysyłało mi dużo tweetów z obelgami za to, że zostałam OLLG. Rozumiem, że mogą być smutne, wściekłe, że nia nie zostały. Tez bym tak się czuła na ich miejscu, ale zeby od razu obrażać człowieka. To juz w głowie się nie mieści. Całe szczęście, że tez znalazła się garstka osób, które mi gratulowały. Tamte osoby zepsuły mi troche humor, ale starałam się tego nie brac do siebie. Siedziałam na tej podlodze i wgapywalam się w ten ekran. Nagle mama zaczęła mnie wołać. Nie wiedzałam co chce, no ale podniosłam się i poszłam. Zauważyłam moją mamę zdziwioną, idąc dalej zauważyłam, że Justin stoi w drzwiach. W jednej sekundzie serce zaczęło mi bić coraz szybciej. Pomyślałam sobie, że co on robi, jeszcze na dodatek moja mama go widzi, pewnie każdemu rozpowie. Podeszłam do nich i zapytałam mamy czy zostawi nas samych, ona oczywiscie ucieszona poszła obok do salonu więc będzie wszystko słyszec. 
    - Co tu robisz - zapytałam zaciekawiona
    - No co, nie tęsknisz ? Moja ty OLLG . - kiedy wypowiedzial te słowa to pojawił mi się usmiech na twarzy.
    - No możesz, możesz. Chociaż mogłeś napisać, zę wpadniesz, to bym otworzyła drzwi.
    - Nie musiałem, w końcu twoja mama musiałaby kiedyś sie dowiedziec o nas. Idziesz na spacer?
    - Pewnie i tak nie mam nic ciekawego do roboty . - Po chwili miałam na sobie założoną kurtkę i buty na nogach. Wychodząc oznajmiłam mamie, że wychodzę.
    - Weź klucze, bo jade do Stelly dokończyć projekt i zajmie nam to całą noc .
Ruszylismy w drogę. Przez chwilę była cisza, ale Justin rozpoczął rozmowę.
    - Jak tam po koncercie sie czujesz. Podobał ci się ?
    - Było świetnie, no ale żeby mnie wziąc jako OLLG, to lekka przesada. Inne dziewczyny zapewne chciałyby byc na moim miejscu. Mnie juz i tak za wiele przyjemnych rzeczy się zdarzyło.
    -  Czemu akurat wiele? Jestem zwykłym chłopakiem, twoim.
    - No wiem wiem - powiedziałam i po chwili cicho się zaśmiałam.
    -Może tak pójdziemy po gorącą czekoladę? Tylko ty kupujesz - powiedzial chłopak
    - No dobra - odpwiedziałam - całą drogę rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Zachowywaliśmy się tak jakbyśmy się znali całe życie. Kiedy kupiliśmy gorącą czekoladę, Bieber zaproponował byśmy przeszli się do niego do domu. Pomyślałam sobie, czemu nie.
    - Może jakiś film obejrzymy ? - zapytał chłopak
    - Pewnie, a co proponujesz?
    - Zalezy co puszczą w telewizji - Zaczęliśmy sie oboje smiać, nagle zauważyłam po drugiej stronie ulicy fotoreporterów i zauważyli Justina i zaczęli robić nam zdjęcia. Szturchnęłam lekko Justina by uważał, nagle szli w naszą stronę. Bieber dał znać by uciekać, ale niestety pewnie zrobili nam kilka zdjęć. 
***
Dobiegliśmy pod dom, bylismy zmęczeni tym bieganiem ale także śmialiśmy się, ze co to będzie jeżeli coś mają i opublikują. Wszedliśmy do domu, było ciepło i przytulnie. Kiedy poszłam dalej, zauwazylam ze chłopak już kupił dalsze meble. Bardzo mi się podobały były koloru czarnego. 
    - To jak oglądamy coś ? - powiedzial chłopak. Podeszłam do niego usmiechnęłam się i połozyłam się na kanapie. On także o objął mnie. Zgasilismy światło i lecielismy po kanałach. Oczywiście nic nie było, więc zaczęliśmy rozmawiać co z nami będzie. Nagle odwróciłam się do niego i nasze usta znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od siebie. Spojrzałam mu w oczy i chciałam to zrobić. Nachyliłam się nad jego ustami i zaczęliśmy się całować. Przygryzł moją wargę i ręca położył na moich pośladkach. Usiadłam na nim i zaczęłam ściągać mu koszulkę, on mnie także. Oboje tego chcieliśmy. Dalej zaczęliśmy się namiętnie całować, po chwili zaczynałam Justinowi ściągać spodnie. On także zdjął mi spodnie i stanik. Obmacywał mnie i jednocześnie całował. To było cudowne, wstał poszedł po prezerwatywe, załozył ją i wszedł we mnie.
Obudziłam się na nastepny dzień, sama pod kocem. Spojrzałam na zegarek w telewizji bo leciały wiadomości i była 7. Dosyć wcześnie, mamy jeszcze w domu nie ma wiec zdążę wrócić. Wstałam rozejrzalam się dookoła i zauważyłam chłopaka robiacego coś w kuchni.
    - Ooo juz wstałaś, zaraz ci przyniosę herbatę z cytryną. - szybko się ubrałam i poszłam do łazienki by się umyć. Kiedy wyszłam Justin siedział w salonie. Usiadłam obok niego i wyszeptał mi od ucha 
    - Było cudownie. - Tez tak uważałam, ale niestety jak to ja zrobiłam się cała czerowna. Pijąc herbatę nagle w telewizji ujrzeliśmy nasze zdjecie.
    - Co to ma być, jak ? - zapytałam z ogromnym zdziwieniem, ponieważ było widac moja twarz. Byłam tak wkurzona, aż zaczęłam szukać telefonu.
    - Nie przejmuj się, ludzie i tak by się kiedys tego dowiedzieli, ze jesteśmy razem. Ale jak narazie nie wiedzą więc jest ok. Głowa do góry - powiedział i pocałował mnie w policzek. Kiedy znalazlam telfon włączyłam go i zauważyłam mnustwo wiadomości, od znajomych. Przeczytałam je wszystki. W każdehj wiadomości znajdywała sie podobna treść czy na serio zostałam OLLG, czy znam Justina, i czy to ja byłam z nim na zdjeciu. 
Justin przeglądał internet, spojrzalam co czytał. Oczywiście plotki o nas. Wszystkie tytuły były takie same ' NOWA DZIEWCZYNA BIEBIERA' ? Czytając to wkurzałam się, ale zarazem czułam jakąś dumę. Chłopak zamknął laptopa powiedział ' no, nie ma sie czym przejmować'. Chodź odprowadzę cię bo pewnie twoja mama bedzie wkurzona jak zobaczy, że cie w domu nie ma.
    - Racja - powiedzialam po czym ruszyłam w stronę przedpokoju. Założyłam buty, później kurtkę i wyszliśmy. Na całe szczęście nikogo nie było. Szybko doszliśmy do domu, wkońcu mieszkalismy niedaleko siebie.
   - To kiedy sie spotykamy jeszcze ?
   - Mnie każdy dzień odpowiada - odpowiedziałam
   - Odezwę się jeszczę - powiedział po czym przytulił mni i pocalowal w czoło.
   - Pa.